Zarejestruj się u nas lub też zaloguj, jeśli posiadasz już konto. 
Forum www.kjmorganville.fora.pl Strona Główna

Teren z Chocky.

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum www.kjmorganville.fora.pl Strona Główna -> Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Chocky
Właścicielka stajni



Dołączył: 10 Wrz 2009
Posty: 292
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:57, 05 Paź 2009 Temat postu: Teren z Chocky.

Zimny wiatr targałał mi włosy, a ja szybkim tempem szłam przed siebie, wypatrywałam znajomej ścieżki prowadzącej do Stajni Centralnej. Na samą myśl o zobaczeniu Batalii malował mi się szeroki uśmiech na twarzy. Dziś postanowiłam zabrać ją w teren. Weszłam dużą bramą i już zobaczyłam budynki i pastwiska SC. Weszłam do stajni i odrazu wzrok wlepiłam w bosk mojej ukochanej klaczki Batalii. Podeszłam do niej i przywitałam się.
-Hej, malutka.
Przejechałam wierzchem dłoni po jej pyszczku. Wyjęłam z kieszeni duże, dorodne jabłko i dałam klaczce, a ona zaczęła chrupać je zadowolona. Posmyrałam ją chwilkę za uszkiem ale zaraz przypomniały mi się moje plany związane z dzisiejszym południem.
-No kochana, wybierzemy się dzisiaj w teren.
Oznajmiłam jej, wzięłam kantar wisiący na haczyku i wsunęłam się do jej boksu. Założyłam go na jej pyszczek sprawnym ruchem. Dopięłam do niego uwiąz poczym wyprowadziłam tarantkę przed stajnię. Uwiązałam ją porządnie, aby mi nie zwiała .
-Zaraz wracam, poczekaj tu na mnie.
Powiedziałam i spojrzałam na niebo, na którym było coraz więcej ciemnych chmurek.
-Miejmy nadzieje...że nie będzie padało.
Pomyślałam i ruszyłam do siodlarni. Podrapałam się po głowie szukając skrzynki Batalii...
-Salinero...Trianna...Magic Dancer...O, jest. Batalia.
Powiedziałam sama do siebie, włapałam skrzynkę za uchwyt. Ogłowie przełożyłam sobie przez ramię a siodło, czaprak i ochraniacze wzięłam sobie do wolnej ręki. Tak obładowana ruszyłam do Batalii która stała, tak jak myślałam, grzecznie. Wyjęłam z skrzynki zgrzebło plastikowe i rozczesałam zaklejki, do 2 ręki wzięłam włosiankę. Gdy pozbyłam się zaklejonej sierści zaczęłam 'usuwać' wszelkie obumarłe włosie, kurz itp. Rozczesałam grzywkę, wyczyściłam jej pysio i złapałam za kopystkę. Stanęłam przy lewej przedniej nodze i przejechałam po jej kończynie ręką.
-Noga, mała.
Powiedziałam stanowczym tonem, a gdy taranowata podniosła kopyto, złapałam je i zaczęłam czyścić, tak zrobiłam także z pozostałymi. Czysta. Zdjęłam kantar z jej łebka i zsunęłam na szyję. Założyłam jej ogłowie, zapięłam podgardle i nachrapnik. Na jej grzbiet zarzuciłam czaprak, poczym delikatnym ruchem siodełko. Podpięłam popręg na 3 dziórkę. Kucnęłam i założyłam jej na nogi ochraniacze. Posprawdzałam czy cały sprzęt jest prawidłowo założony. Na ziemi leżał już mój kask, palcat i rękawiczki. Uradowana założyłam kask, do ręki wzięłam bata i rękawiczki. Zdjęłam kantar z szyji Batalii i wyprowadziłam ją kawałek. Lewą nogę wsunęłam do strzemienia a prawą się odbiłam. Przeżuciłam nogę nad siodłem i siadłam delikatnie. Wyregulowałam sobie strzemiona, podpięłam popręg, założyłam rękawiczki na dłonie.
-No to jedziemy ;D
Dałam jej łydkę, zebrałam wodze i ruszyłyśmy w stronę lasu. Dziś nie miałam żadnych specjalnych planów na teren, o. Chodziło mi aby się rozluźniła . Klacz szła przed siebie energicznym stępem. Przejechałam dłonią po jej aksamitnej szyjce. Wyjechałyśmy już całkowicie z terenów Stajni Centralnej i zobaczyłam dość sporą górkę którą pamiętałam z terenów z Potokiem. Zrobiłam półsiad i dałam jej mocniejszą łydkę. Pokonała ją bez problemów. Wjechałyśmy do lasu, ścieżka się zwężyła. Po chwili stępa dałam jej łydkę do kłusa. Klacz nie ociągała się, odrazu ruszyła energicznym kłusem. Poklepałam ją po łopatce i zaczęłam anglezować do rytmu chodu klaczki. Zebrałam nieco wodze tak aby klacz się nie rozpędzała. Ścieżka łagodnie spadała w dół. W oddali pojawił się zakręt. Tak, to tu trzeba było skręcić, więc tak uczyniłam. Nieopodal zobaczyłam mały rów.
-No dobra, to pokaż co potrafisz.
Dałam jej mocniejszą łydkę aby pokonała rów w kłusie. Ta bez problemu się wybiła i wylądowała kawałek za nim. Poklepałam ją. Nagle ścieżka złagodniała tak, że można było zagalopować. Siadłam w siodło, oddałam jej lekko wodze, dałam łydkę do zagalopowania. Ta się zbytnio rozpędziła. Zatrzymałam ją i spróbowałam jeszcze raz. Wyszło o niebo lepiej. Ruszyła do przodu umiarkowanym galopem na prawą nogę. Przyjemny chód klaczy sprawił że było mi wygodnie wysiedzieć. Znów skręciłyśmy, znów kolejna przeszkoda- powalone, spruchniałe drzewo. Popędziłam ją delikatnie łydkami, ta wybiła się i idealnie wylądowała. Pochwaliłam ją. Las był coraz rzadszy. Odchyliłam się do tyłu i przystopowałam ją tak aby przeszła do kłusa. W oddali było widać pastwiska Stajni Centralnej i w mgnienia oku zaczęłyśmy się zbliżać. Zatrzymałam ją do stępa i poluzowałam popręg, klacz się spociła.
-Dobra robota.
Pochwaliłam ją i zatrzymałam na podjeździe. Zeskoczyłam z niej, przytrzymałam wodze. Podwinęłam strzemiona i poluzowałam popręg. Podprowadziłam pod stajnię, założyłam jej kantar na szyję i poszłam po derkę padokową. Wróciłam, zdjęłam jej siodło, ogłowie, ochraniacze. Rozczyściłam spocony grzbiet. Taki masaż, o. Zaczęłam działać kopystką, po chwili była już czysta. Założyłam jej derkę i zaprowadziłam na pastwisko. Cmoknęłam misię w chrapki i puściłam. Popatrzyłam jak się oddala i wróciłam do stanowiska gdzie ją czyściłam. Zebrałam sprzęt i szczotki, pozamiatałam i wyszłam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum www.kjmorganville.fora.pl Strona Główna -> Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB (C) 2001, 2005 phpBB Group
Theme TeskoRed created by JR9 for stylerbb.net & Programosy
Regulamin