Chocky
Właścicielka stajni
Dołączył: 10 Wrz 2009
Posty: 292
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:23, 02 Paź 2009 Temat postu: Przyzwyczajenie do kantara [part: 2] |
|
Data: 14 Maja 2009 rok
Godzina: Przed 14
Pogoda: Słoneczny, bardzo ciepły dzień.
Dziś poraz kolejny będe pracowała z moim nowym maleństwem, Coco Chanel. Wczoraj zaczęłam przyzwyczajać ją do kantara. Gdy podeszłam do boksu klaczki, Chiller wystawiła łebek i zarżała mi na powitanie, zaraz za nią usłyszałam cichutkie, jeszcze nie pewne rżenie Cocusi.. Weszłam do boksu, z kantarem Chiller w ręce, mała przyglądała się, co robie jej mamie. Wsunęłam jej kantar, a ta zachowywała się spokojnie, co zdziwiło bardzo Chanel.
-No widzisz mała? Nie ma czego się bać!-Powiedziałam, w myślach układając już plan na dalszą część zabaw z kantarem.
-Dziś zostaniesz w kantarze na godzinkę, jeśli nie będzie Ci to przeszkadzało, to aż do jutra. Pogłaskałam małą po łebku, ta już się nie sprzeciwiała. Najpierw wzięłam uwiąz i zrobiłam na jej łebku luźny kantar, ta stanęła jak wryta, mrugając oczami jak oszalała. Zdjęłam "uwiązowy kantar" i spróbowałam założyć małej mały kantar źrebięcy. Wsunęłam delikatnie na jej łebek, a ta potrząsła nim, zżócając kantar (nie był jeszcze zapięty)
-Ej, no. Mała, tak się nie bawimy.-Powiedziałam spokojnie podnosząc kantar i jeszcze raz zakładając na jej małą łepetynkę. Odeszłam w bok i siadłam na sianku ^^. Obserwowałam małą, jak powoli przyzwyczaja się do tego, co ma na łebku. Chyba już przestawała nawet myśleć, że to właśnie tam się znajduje Piła spokojnie mleczko.
Kolejna próba! Wyjście w kantarku na pastwisko. Złapałam Chiller za kantar i wyprowadziłam ją ze stajni. Konie zarżały, mała podskoczyła i schowała się za matką. Wpuściłam Chill na pastwisko, Cocus wszedł za nią pewnie i zaczął za nią łazić krok, w krok. Pokłusowała trochę, potem położyła się koło matki i wygrzewała na słońcu, wyglądało to BARDZO SŁODKO! [photo wkrótce, w galerii] Po 30 minutach zabrałam obydwie dziewczynki do boksu, posiedziałam jeszcze trochę, lecz widząc że źrebię jest obojętnie czy ma to na łebku, czy nie zostawiłam. Sama wychodząc do dalszej pracy
Post został pochwalony 0 razy
|
|