Zarejestruj się u nas lub też zaloguj, jeśli posiadasz już konto. 
Forum www.kjmorganville.fora.pl Strona Główna

01.01.10r. Ćwiczenia rozciągające.

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum www.kjmorganville.fora.pl Strona Główna -> Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Deidre
Właścicielka stajni



Dołączył: 16 Sty 2010
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:13, 17 Sty 2010 Temat postu: 01.01.10r. Ćwiczenia rozciągające.

Zeszłam o 7 do stajni masakrycznie zmemłana po sylwestrze. Ziewnęłam potężnie i porzetarłam zapuchnięte oczy, przy okazji odgarniając zmierzwione włosy z czoła. Z wnętrza stajni dochodziły mnie zniecierpliwione poparskiwania Cinny i Bastki. Wczłapałam na korytarz i rozciągnęłam się leniwie.
-Witam drogie panie. -uśmiechnęłam się do obu klaczy niemrawo i sięgnęłam po widły z zamiarem włożenia im do paśników odpowiednich porcji siana. Kiedy klacze zajęły się skubaniem, ja poczłapałam do paszarni. Postawiłam dwa wiadra na ziemi, do każdego wsypałam po ok. 0.7 kg owsa (uprzednio oczywiście gniotąc go w gniotowniku), garstkę czosnku, odpowiednią miarkę witamin i marchewkę. Zabrałam to ze sobą i weszłam na korytarz. Cinna machała łbem zniecierpliwiona, nasypałam więc jej pierwszej. Pogładziłam czekającą Bastylię pomiędzy oczami i nie przeciągając jej również dałam zasłużoną porcję. Ciągle nie mogłam się obudzić, więc podeszłam do kranu i ochlapałam twarz lodowatą wodą. Pomogło. xD
Słuchając przeżuwania klaczy, udałam się do siodlarni. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i podreptałam do sprzętu Cinny. Musiałam go poskładać jako że był nowy i no.. nieposkładany.
Usiadłam sobie na ławeczce i złapałam siodło. Powkładałam strzemiona w puśliska i zaczepiłam je o kłódki w siodle. Trochę mi to zajęło bo ciasne i nierozchodzone to było xd Ale dało radę. Podpięłam też popręg. Ujeżdżeniowy bądź co bądź, ale na razie innego nie miałam. Wyregulowałam na oko strzemiona. Zawiesiłam sobie ogłowie na ramieniu, na przedramię siodło (które faktycznie było lekkie tak jak zapewniali), na siodło czerwony czaprak, żel i futerko, w dłoń kuferek ze szczotkami ( w którym były też białe owijki) i wio do stajni. Wysunęłam sobie stojak na siodło i powiesiłam na nim sprzęt, skrzyneczkę stawiając na ziemi. Podeszłam do drzwi Cinn. Minęło już z 15 minut od zjedzenia, więc jeśli nie będę się śpieszyć z siodłaniem minie akurat pół godziny.
Zacmokałam cicho żeby zwrócić jej uwagę i otworzyłam boks. Weszłam powoli, nie patrząc jej w oczy. Utrzymywałam pasywną postawę, zwiniętą prawą rękę trzymałam przy pasie. Siwka spojrzała na mnie uważnie i rozszerzyła chrapy zaciekawiona. Zniżyła łeb na chwilę. Wyraźnie pamiętała nasze ostatnie połączenie, bo po chwili zbliżyła się do mnie, poparskując. Wyciągnęłam powoli rękę i podrapałam ją między oczętami. Przesunęłam rękę niżej i chwyciłam lekko kantar, prowadząc klacz za sobą. Wyszłyśmy na korytarz. Tam podczepiłam ją do dwóch uwiązów i zajęłam pracą. Zdjęłam jej czerwoną derkę i powiesiłam na drzwiach jej boksu. Wróciłam do klaczy i otworzyłam kuferek. Wyjęłam plastikowe zgrzebło i szczotkę włosianą. Najpierw wymasowałam zgrzebłem okrężnymi ruchami ciało klaczy, pozbywając się przy okazji błota z nóg. Potem włosianą szczotką wypucowałam ją dokładnie, co jakiś czas czyszcząc jedną szczotkę o drugą. Potem kopystka w ruch. Miała tak ulepione kopyta jakąś gliną, że dłubałam w nich z 7 minut .. Przeczesałam jeszcze grzywę i ogon grzebykiem. W końcu wyprostowałam się z trudem i pogładziłam jej jedwabistą sierść. Cinna zaczęła się nudzić i szukała pyskiem czegoś do zajęcia. Obserwowałam ją kątem oka żeby przypadkiem nie przemieliła nowego sprzętu xD
Wyczuwałam że klacz jest przy mnie bardziej zrelaksowana po naszym Join Upie. Wyjęłam z kieszeni smakołyk i podetknęłam jej pod chrapy, bo grzecznie stała ^
Zabrałam się dalej do siodłania. Położyłam jej na grzbiecie żel, potem czerwony czaprak, futerko, no i na końcu siodło. Pasowało idealnie. Przytwierdziłam czaprak do przystuł, przeciągnęłam popręg przez pasek. Teraz całość tworzyła jedność xD Popoprawiałam jeszcze wszystko, sprawdzając czy nic się nie pozawijało. Zsunęłam popręg z siedziska i sięgnęłam po niego pod brzuchem klaczy. Zapięłam lekko.
Wyjęłam ze skrzynki białe owijki i bez pośpiechu owinęłam na kończynach klaczy.
-Co, mała? -uśmiechnęłam się do Cinny i poklepałam po szyi. Zostało jeszcze tylko ogłowie. Odpięłam jeden uwiąz i, uprzednio rozpinając, zsunęłam kantar na szyję. Przełożyłam wodze przez pysk klaczy, złapałam prawą ręką za paski policzkowe i nasadę nosa klaczki, lewą podając jej wędzidło.
-No dalej, moja droga. Otwieraj pychol. - naparłam wędzidłem na jej zęby, kciukiem naciskając bezzębną część żuchwy. W końcu ustąpiła, a ja naciągnęłam ogłowie na uszy. Wyregulowałam ogłowie do pyska klaczy, zapięłam podgardle, nachrapnik i poprzeczny pasek. Zdjęłam kantar, wyjęłam grzywkę z pod naczółka i chwytając za wodze, wyprowadziłam Cynamonową przed stajnię. Basta zarżała za nami głośno.
Cin odpowiedziała jej, a ja poprowadziłam siwą w stronę hali. W połowie stwierdziłam że nie chce mi się iść, zatrzymałam ją, podciągnęłam popręg i wsiadłam na grzbiet Lady, siadając miękko. Ta od razu zrobiła krok do przodu, pozbierałam więc wodze, przytrzymałam ją, aż nie stanęła spokojnie. Była bardzo podekscytowana jazdą. Po chwili leciutko przyłożyłam łydki do boków klaczy, a ta wystrzeliła energicznym stępem. Szybko doszłyśmy do hali, której drzwi były otwarte. Weszłyśmy do środka. Zamknęłam jakoś wrota z grzbietu Cin.
Na początek oczywiście musiałyśmy się rozprężyć. Drobiące, arabskie kroczki były bardzo specyficzne i musiałam się do nich przyzwyczaić. Wodze przez dwa okrążenia trzymałam luźno, później zmieniłyśmy kierunek po przekątnej i nabrałam je na lekki kontakt. Po kółku stępa w lewo dałam klaczy impulsy do kłusa. Wystrzeliła spode mnie jak torpeda, nabrałam więc wodze i starałam się wynegocjować energiczny, ale nie szybki chód. Chciałam żeby wiązadła porządnie się rozgrzały. Anglezowałam leciutko. Siadając działałam deliaktnie łydkami, pobudzając impulsy z zadu. Cinnabar miała wygodny kłus. Jeździłyśmy po ścianie, czasami zjeżdżałyśmy z niej i robiłyśmy duże koła. Starałam się ją lekko wyginać łydkami, chociaż na tym etapie chodziło głównie o rozgrzanie. Nad wypadającym zadem będziemy pracować zaraz.
Starałam się jechać jednym tempem, aby klacz nie traciła równowagi, co niepotrzebnie by ją spięło. Zmienialiśmy kierunki. Po ok. 10 minutach dałam sygnały do galopu.
Przejście było całkiem płynne, chociaż można nad nim popracować. No i na złą nogę. Przytrzymałam klacz do kłusa, Nabrałam na siebie i ponownie dałam impulsy do galopu, z uwydatnieniem zewnętrznej strony. Tym razem było lepiej. Wykonałyśmy kilka dużych kół na jedną stronę, potem całkiem niezłe przejście do kłusa i zmiana nogi. Koła i proste w drugą stronę.
Cinna rozluźniała się coraz bardziej, wyciszając i rozciągając mięśnie grzbietu przy okazji. Była teraz idealna do pracy, nie pobudzona zanadto, nie ospała. Aktywna.
Pół parada i przejście do kłusa. Jechałyśmy równym tempem, klaczka ze zniżoną głową i podstawionym zadem, ja wodze na kontakcie i pobudzam łydką co jakiś czas. W narożnikach zaczęłam kręcić wolty. Pierwsza wpadła łopatką. Druga wypadła zadem. Trzecia kanciasta. Czwarta przyzwoita, trochę za słaby impuls. Piąta za to wyszła nam naprawdę ładnie. Poklepałam klacz, nagradzając głosem. Zmiana kierunku przez środek ze zmianą nogi na którą anglezowałam. W tą stronę również zrobiłam pięć wolt. Szło trochę lepiej, łopatka w porządku, impuls też, jedynie małe problemy z zadem. Chociaż już widziałam poprawę. Klacz parsknęła, ja poklepałam ją.
-Doooobra Cinka -powiedziałam i usiadłam w siodło, zwalniając ją po czasie do stępa. Postępowałyśmy kilka minut. Później ruszyłam znowu kłusem, tym razem jednak kręciłyśmy serpentynę w obie strony. Starałam się aby wyszło nam w miarę równolegle. Przy tych zakrętach, które były ostrzejsze, bardziej było widać problemy klaczy z wyginaniem grzbietu. Ciągle wypadała zadem. Przy trzeciej próbie było już trochę lepiej. Dałam jej spokój z serpentyną i ruszyłam po ścianie galopem. Nie powiem, dobrze mi się na niej jeździło. ^^ była nie tyle wygodna, co dobrze się zgrywałyśmy. No, ale wracając do treningu.
W galopie również kręciłyśmy wolty. Musiałam mocno pilnować tempa, bo zbyt łatwo się rozpędzała. W galopie wygięcie kłody było chyba lepsze niż w kłusie. Wykonałyśmy po jednej wolcie w każdym narożniku w dwie strony. Potem rozstępowałam klaczkę. Popuściłam jej popręg i oddałam całkiem wodze, trzymając wodze tylko za klamerkę. Rozluźniłam maksymalnie biodra, bujając nimi w rytm Cinnabar. Klacz wyciągnęła szyję i szła ochoczo, rozluźniona. Wyjęłam nogi ze strzemion i przytuliłam jej do szyjki. ^^
-Moja. <3 -wyszeptałam i cmoknęłam w hreczkowatą szyjkę. Podniosłam się żeby jej nie obciążać. Po 10 minutach wyjechałyśmy z hali. Dojechałyśmy do stajni, zsiadłam i wprowadziłam ją do środka. Obwąchały sobie chrapy z Bastką ^ Zdjęłam ogłowie Cinnie, założyłam kantar, podpięłam drugi uwiąz i rozsiodłałam.
Zarzuciłam na nią jej padokową derkę, wprowadziłam do boksu i dałam cukierka.
Zmierzwiłam jej grzywkę i odniosłam sprzęt. Umyłam wędzidło, rozwiesiłam mokry czaprak. Wróciłam z dwoma uwiązami, derką Bastki. Zmieniłam jej ją i zabrałam panny na padok. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum www.kjmorganville.fora.pl Strona Główna -> Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB (C) 2001, 2005 phpBB Group
Theme TeskoRed created by JR9 for stylerbb.net & Programosy
Regulamin