Zarejestruj się u nas lub też zaloguj, jeśli posiadasz już konto. 
Forum www.kjmorganville.fora.pl Strona Główna

Zajeżdzanie [part: 2]

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum www.kjmorganville.fora.pl Strona Główna -> Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Chocky
Właścicielka stajni



Dołączył: 10 Wrz 2009
Posty: 292
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:55, 10 Paź 2009 Temat postu: Zajeżdzanie [part: 2]

Sesja 2
Kolejną sesję zaplanowałam na kilka dni po pierwszej. Do WSR przyjechałam wtedy także nieco wcześniej, po czym za pozwoleniem Chocky wzięłam wskazane przez nią siodło, ogłowie, a także tak jak poprzednio – kantar i uwiąz. Zaniosłam to wszystko najpierw do roud-penu i zostawiając tam siodło i ogłowie, z kantarem i uwiązem w ręku ruszyłam na pastwisko. Tym razem już nie obserwowałam klaczy, tylko weszłam na wybieg, kierując się wprost ku Coco Chanel. Ta nie uciekała już, choć podejść także sama nie podeszła. Mimo to, gdy byłam tuż obok niej, dała się dotknąć, pogłaskać. Czasu na pastwisku nie przedłużałam niepotrzebnie – łagodnie założyłam klaczy kantar i prowadząc ją na uwięzie zaprowadziłam ją do round-penu. Tam przywiązałam ją na chwilę do ogrodzenia i wykorzystując szczotki przyniesione przez Chocky (poprosiłam je o nie wcześniej), wyczyściłam klacz. Nie chciałam przecież, by się obtarła.
Gdy klacz była gotowa, zdjęłam jej kantar i pozwoliłam odejść kawałek. Czekałam. Coco po chwili zatrzymała się, spoglądając ku mnie. Powoli, zdecydowanie pewniej niż na poprzedniej sesji, podeszła ku mnie. Pogłaskałam ją lekko, po czym upewniając się jeszcze tylko, zrobiłam z nią kilka kółek dookoła round-penu. Cały czas miała swój pysk przy moim barku.
Po chwili przyszedł czas na faktyczne szkolenie. Nie uwiązując jej, położyłam dłoń na jej łopatce, po czym powoli przesunęłam nią wzdłuż boku, przez grzbiet, aż do zadu. Na grzbiecie nacisnęłam lekko w różnych miejscach. Nie ruszyła się. To dobrze. Te same czynności powtórzyłam jeszcze z drugiej strony klaczy, po czym zostawiając ją, ruszyłam do ogrodzenia round-penu, biorąc z niego siodło. Coco zaniepokoiła się lekko, gdy podeszłam z nim do niej, lecz nie ruszyła się. Skierowała tylko uszy na siodło, wyrażając swego rodzaju ciekawość. Widząc jednak po mojej postawie, że nic się nie dzieje, nie protestowała gdy powoli założyłam je jej na grzbiet.
Pozwoliłam jej przez moment zaznajomić się z ciężarem. Zapinając popręg tylko na tyle, by siodło nie spadło, ruszyłam wzdłuż ogrodzenia round-penu. Klacz ruszyła za mną, cały czas jednak mając jedno ucho skierowane na swój grzbiet, a konkretniej – na siodło. Była to dla niej nowość, nic dziwnego, że jej uwaga była skupiona właśnie na nim.
Zatrzymałam się i Coco zrobiła to także. Sukcesem dla mnie było już to, że nie buntowała się zbyt gwałtownie. Wprawdzie raz czy dwa bryknęła, chcąc zrzucić siodło, lecz widząc, że się oddaliłam, zaraz ruszała ku mnie, znów idąc spokojnie. Zresztą, kilka bryknięć przy jej charakterze to naprawdę niewiele.
Teraz stając po lewej stronie klaczy, powoli lecz stanowczo dopięłam popręg. Coco zarzuciła łbem, odchodząc pół kroku. Ja jednak wiedziałam, że nie mogę teraz popręgu nie dopiąć. Gdybym tak zrobiła, klacz nauczyłaby się, że wystarczy jej protest, a da się jej spokój – ja wiedziałam zaś, że nie zawsze tak będzie. Tak więc dopięłam popręg, zaraz opuszczając strzemiona. Uśmiechnęłam się lekko, rozluźniając postawę. Chanel parsknęła cicho, stojąc już jednak spokojnie.
Zadowolona z tego efektu, po chwili rozejrzałam się. Do tej pory nie zwracałam uwagi na otoczenie, dopiero teraz więc zobaczyłam Chocky stojącą przy ogrodzeniu. Uśmiechnęłam się do niej szerzej, pytając:
-I jak?
Ta w odpowiedzi uniosła kciuk do góry, uśmiechając się szeroko. Zaśmiałam się na to cicho, zaraz jednak wracając do swojej pracy. Miałam jeszcze trochę do zrobienia z Coco dzisiejszego dnia.
Sięgnęłam po ogłowie, zaraz stwierdzając zadowolona, że klacz ponownie nie odeszła, lecz tylko wyraziła swe zaniepokojenie spojrzeniem na mnie i skierowaniem uszu na ogłowie. Podeszłam do niej powoli, zaraz poprawiając uchwyt na ogłowiu i lekko podsuwając wędzidło klaczy. Zdziwiłam się, bo praktycznie wzięła je od razu, bez zbytnich protestów. Z poczuciem zadowolenia zapięłam ogłowie na pysku klaczy, zaraz odsuwając się kawałek. Stała przez chwilę, zaraz podchodząc do mnie. Pogłaskałam ją lekko, po czym przywiązując wodze do rożka, przypięłam do ogłowia kantar. Wprawdzie wielu trenerów przy pierwszym lonżowaniu trzyma konia na kantarze, jednakże ja uważam, że łatwiej konia przyzwyczaić do wędzidła i w ogóle ogłowia, lonżując go od razu właśnie na nim. Nie polecam za to jednoczesnego wprowadzania jeźdźca i ogłowia – dla wierzchowca to bowiem dwa nowe elementy, które – ze względu na to, że go denerwują i niepokoją – powinny być wprowadzane oddzielnie.
Dziś więc zamierzałam polonżować jakiś czas Coco i zorientować się w jej chodach.
Z początku nie poganiałam jej zbytnio. Pozwalałam jej stępować dookoła mnie. Dopiero po jakimś czasie przybrałam odpowiednią postawę ciała, dzięki czemu klacz przyspieszyła do kłusa. Odwróciłam wzrok od niej. Byłam bardzo ciekawa, czy sama utrzyma tempo. Utrzymała. Raz tylko zwolniła do stępa, jednakże nieznaczny mój ruch sprawił, że znów sama przyspieszyła.
Nie wiem, ile czasu minęło, gdy na moje nieme polecenie przeszła do galopu. Znów nie spoglądałam na nią, a mimo to ona utrzymywała te samo tempo.
Kilka razy zmieniałam jej tempo chodu, z galopu do kłusa, z kłusa do galopu, z galopu do stępa. Wszystko wykonywała bez zastrzeżeń, co sprawiło, że czułam nie tylko radość, ale także iskierkę satysfakcji.
Po skończonym treningu, rozsiodłałam Coco i pozostawiając siodło i ogłowie na ogrodzeniu round-penu, odprowadziłam ją na kantarze na pastwisko.

Druga sesja w zajeżdżaniu Coco była przygotowaniem do wprowadzenia jeźdźca. Klacz mogła zapoznać się z siodłem – ciężarem na grzbiecie, który z pewnością nie był dla niej naturalny – oraz ogłowiem, wędzidłem. Mogła zobaczyć, jak te dodatkowe elementy zmieniają jej odczucia w różnych chodach i ostatecznie odczuć, że choć miłe to nie jest, to nie stanowi zagrożenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum www.kjmorganville.fora.pl Strona Główna -> Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB (C) 2001, 2005 phpBB Group
Theme TeskoRed created by JR9 for stylerbb.net & Programosy
Regulamin