Zarejestruj się u nas lub też zaloguj, jeśli posiadasz już konto. 
Forum www.kjmorganville.fora.pl Strona Główna

Trening crossowy Carusa oraz lekka kontuzja

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum www.kjmorganville.fora.pl Strona Główna -> Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Carrot
Właścicielka stajni



Dołączył: 06 Paź 2009
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Lublina ;p

PostWysłany: Sob 12:01, 10 Paź 2009 Temat postu: Trening crossowy Carusa oraz lekka kontuzja

Trening crossowy Carusa i lekko kontuzja

Postanowiłam dzisiaj zrobić Carusowi trening crossowy. Weszłam do stajni i dałam marchewkę draniowi, który wczoraj uciekł z pastwiska. Poszłam do siodlarni po szczotki i uwiąz do kantara Carusa. Po chwili do niego wróciłam, przypięłam uwiąz i wyprowadziłam go na stanowisko gdzie zaczęłam czyścić. Gdy jego sierść lśniła, wzięłam kopystkę i wyczyściłam mu kopytka. Dzisiaj Srokaty był jakiś taki niezwyczajnie grzeczny. Poklepałam go i dałam mu marchewkę. On wtulił swój kochany łebek we mnie a ja go pocałowałam w czoło. Postanowiłam, że zrobie mu koreczki, bo przecudownie w nich wygląda. Robienie koreczków na Carusowej grzywie zajęło sporo czasu, ale warto było bo ogier wyglądał prześlicznie. Jeszcze rozczesałam mu ogon i poszłam po ogłowie z wytokiem, siodło, ochraniacze i kaloszki oraz owijki pod ochraniacze bo mały ostatnio się zranił w nózie i ochraniacze by go obcierały. Gdy wróciłam do karego ten wziął swój uwiąz za gryzaczek i sobie go gryzł. Jednak nadeszłam w miare szybko ; p Założyłam małemu siodło, lekko podpięłam popręg i opuścilam strzemiona. Po czym owinęłam wszystkie 4 nogi niebieskimi owijkami i nałożyłam ochraniacze. Najpierw na przody a potem na tyły. W końcu przyszła kolej na kaloszki.. Caru nie nawidzi jak się mu je wciąga. Z trudem wzięłam od niego nogę a on mi ją zabrał. Walnęłam go w zadek i ponownie poprosiłam o nogę. Zabrał..
- Caru, natychmiast przestań ! – wrzasnęłam do niego..
Za 3 razem grzecznie podał nogę a ja wciągnęłam kaloszka. Pozostałe 3 nogi podał bez większych problemów za co dostał marchewkę. Gdy przyszła kolej na ogłowie odpięłam popręg by przełożyć napierśnik i za chwilę znów go zapięłam. Kantar zsunęłam na szyję i założyłam ogłowie z wytokiem. Srokaty był grzeczny, a kiedy był już gotowy poszłam po bacik i na nogi założyłam treningowe sztylpy. Dziś miał być jazda bez toczkowa ;p Ogierka wyprowadziłam na zewnątrz gdzie na niego wsiadłam. Poklepałam go i dałam łydkę by ruszył. Postanowiłam, że rozstępuje go na ujeżdżalni, a gdy będzie rozgrzany dopiero wjedziemy do lasu i na tor. Caruso lenił się dzisiaj straszliwie, ale pobudziłam go łydkami bo na bacik nie reagował. Po ok. 10-15 minutach stępa wjechaliśmy w las. Po chwili dałam Srokatemu mocną łydę i dosiadem wypchnęłam go do przodu. Ogier uniósł ciekawsko łeb i zaczął dumnie kłusować. Poklepałam go i trochę zwolniłam bo trochę za szybko sadził ;p Zobaczyłam malutką kłodę jakieś 20 metrów od nas. Caru jeszcze bardziej chciał unieść łeb z zaciekawienia, ale nie pozwolił mu na to wytok. Dałam mu mocniejszą łydkę i musnęłam po dupce batem by przeszedł do szybszego kłusa, ale jednocześnie musiałam go przytrzymywać by nie zagalopował. Skierowaliśmy się na przeszkodę, którą ogier przeskoczył bez zarzutów. Po przeszkodzie go poklepałam i pojechaliśmy dalej. Za jakieś 3 minuty dałam mu łydkę do galopu. Ogier wystrzelił jak strzała a ja tylko go przytrzymywałam żeby się za bardzo nie rozpędził. Po chwili zobaczyłam linię i pierwszą przeszkodę toru. Była ta dość spora palisada. Dałam ogierowi mocniejszą łydkę a ten porwał prosto naprzód. Przeskoczył zgrabnie palisadę i pogalopowaliśmy do następnej kłody. Na nią trochę niepewnie się czaił, ale pomogłam mu dając mocną łydkę i wypychając mocno dosiadem do przodu. Koń przeskoczył z wielkim zapasem, następne czekały na nas 2 hyrdy w odległości 6 metrów. Caruso jest koniem, który zawsze czesze hyrdy, ale inne przeszkody skacze z zapasem. Pierwszą przeskoczył, gdy dojechaliśmy do drugiej Caru się wycofał, ale w ostatnim momencie zdecydował, że skoczy. Oczywiście skok był koślawy, ale grunt że skoczył. Teraz była długa prosta, na której Caru mógł się wyciągnać i szybko pogalopować. Pokazał na co go stać, jednak musiałam go przytrzymać bo przed nami była trudna przeszkoda. Caru wiedział, że to jeden z najtrudniejszych skoków całego crossu. Wyglądało to tak: wąska przeszkoda z kaczuchą, która w połowie leży w wodzie więc od razu lądowanie w wodzie. Przebrnięcie przez wodę, dość wysoka górka i od razu na zakończeniu górki taka sama przeszkoda jak przed wodą. Caru oddał mocny skok by wylądować daleko w wodzie. Musiałam go mocno popychać, by przeskoczył przeszkodę na górce. Zrobił coś takiego jak przy 2 hyrdzie. Ale nie było wyłamania, co mu się często zdarza na tej części przeszkody. Popędziliśmy dalej. Tym razem na horyzoncie zobaczyłam wysoką stacjonatę wykonaną z drewnianych beli. Ogier z łatwością ją skoczył, jednak zaraz szykował się ‘stół’. Również trudna przeszkoda, która wymaga od Carusa wysokiego skoku. Dałam mu mocną łydkę bo nieco się zachwiał, i zaraz przed przeszkodą nagle się wyłamał. Oczywiście ja wylądowałam na jego szyi, ale to tylko taki mały szczególik. xD Gdy dałam mu łydkę zobaczyłam, ze utyka na lewą przednią nogę. Natychmiast zaniepokojona zsiadłam i obejrzałam nogę, nie miał żadnej opuchlizny i wszystko było w porządku. Poprosiłam by ją podniósł, niechętnie to zrobił, no ale grunt ze podniósł. I tak, odkryłam powód utykania. Miał w strzałce szyszkę, która za nic nie chciała wyjść.
- Oj niuniek .. ;] – powiedziałam łagodnie do ogiera i poklepałam go po łopatce.
Poszłam poszukać jakieś mocnego kija i zaraz wróciłam do Carusa. Wyjęłam mu nieszczęsną szyszkę i na zapas obejrzałam wszystkie nogi czy nic tam nie ma. Gdy wykonałam tę czynność ponownie wsiadłam na konika i ruszyliśmy. Najpierw do kłusa, a po minucie do galopu. Nakierowałam go na przeszkodę 120 cm – która z dołu była obłożona oponami i z góry wspierał ją drąg. Mocniej nacisnęłam na boku Carusa bo ogierek się lenił. Przeszkodę skoczył normalnie, z dość sporym zapasem. Teraz czekały nas dwie, ustawione z małej odległości od siebie palisady. Mocno pogoniłam ogiera do szybszego galopu. Przed 1 przeszkodą szarpnął głową i dziwnie przeskoczył palisadę, ale za to już drugą ładnie skoczył, bez zarzutów. Teraz była długa prosta na której trzeba było dodać gazu. Ogier od razu ruszył speedem a ja tylko musiałam się bardzo mocno podtrzymywać kolanami siodła, bo leciał jak nienormalny. Jednak musiałam go zwolnić bo czekała na nas kolejna przeszkoda zwana Sheep Feeder’em. Ścisnęłam bardziej Carusa by szybciej biegł bo czekała nas długa przeszkoda.
- Dalej mały ! – krzyknęłam do ogiera, któremu nie chciało się już szybko lecieć.
Jednak musiał i poleciał szybko. Przed przeszkodą bardzo się wyciągnął. Na przeszkodzie również był straszliwie wyciągnięty, co spowodowało, że skoczył bez zarzutów. Nagrodziłam go słowami i teraz tylko czekała nas ostatnia przeszkoda. Bardzo stromy wskok do wody i na końcu hyrda. Mocno popędziłam ogiera, a ten z lekkością wskoczył do wody. Z wody przez hyrdę przeskoczył silnie czesząc ją, ale skoczył ;p I to już była ostatnia przeszkoda. Jednak zobaczyłam coś złego.. Ogierek kulał na tą samą nogę co miał szyszkę. Widocznie źle ją postawił po tej hyrdzie.. Musieliśmy jakoś dojść do stajni – ja na piechotę prowadząc konia. Długo szliśmy.. nie chciałam wsiadać na niego, może coś by się pogorszyło. Gdy przeszliśmy już połowę drogi postanowiłam, ze Caru może wejdzie do jeziorka trochę mu schłodzi nogę, bo jest zimne xd Głupi pomysł ale cóż. xD
- Chodź mały .. – powiedziałam czule do konika.
Ja zdjęłam buty i podciągnęłam bryczesy by wejść razem z ogierem do wody. Chwilę w niej posiedzieliśmy bo było przyjemnie, jednak trzeba było wracać bo zaczęło się już ściemniać. W końcu dotarliśmy do Happy Horse szybko rozebrałam Carusa i wstawiłam do boksu i zadzwoniłam do weta. Carusa zostawiłam w spokoju by odpoczął i posprowadzałyśmy z dziewczynami konie z pastwisk i padoków. Gdy przyjechał wet i zbadał ogierka stwierdził, ze to lekko kontuzja i zabandażował nogę Srokatemu. Pozwolił mu wychodzić na padok i zalecił schładzanie nogi. Dał mi również specjalną maść na takie kontuzje, oraz kazał z nim chodzić na spacery w ramach rehabilitacji. Potem obczęstowałyśmy z Cati i Av wszystkie konie marchewkami, zamknęłyśmy stajnię i poszłyśmy do domu, gdy już było całkiem ciemno..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum www.kjmorganville.fora.pl Strona Główna -> Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB (C) 2001, 2005 phpBB Group
Theme TeskoRed created by JR9 for stylerbb.net & Programosy
Regulamin